środa, 31 lipca 2013

JEDZIEMY!!!

Remik już wyruszył z Poznania do Krakowa. Ja z Jajem odliczamy już godziny do wyjazdu. O 6:00 ruszamy do Krakowa, gdzie spotkamy się z resztą ekipy. Czeka nas trasa do Lwowa, nocleg na miejscu, zwiedzanie miasta i o 16:50 wylatujemy do Teheranu.

Odebraliśmy dzisiaj koszulki wyprawowe, więc niedługo przekonacie się jak na nas leżą. Trzymajcie mocno kciuki za powodzenie wyprawy. Musimy dać radę! Pół roku przygotowań i pełno wyrzeczeń nie może pójść na marne. Pierwsza walka - najwyższy szczyt Iranu - Damavand (5610m n.p.m.).

Na dokładkę podsyłamy kilka fotek Ola, które przesłał nam z Iranu. 





niedziela, 28 lipca 2013

Pakowanie

Olo żyje i ma się dobrze w Iranie. Zwiedził pobliskie góry i wspiął się na wysokość ponad 4000m n.p.m. Strasznie mu tego zazdrościmy i nie możemy się doczekać momentu, kiedy do niego dołączymy. Pisał także, że próbował wyśmienitej irańskiej kuchni, którą był wręcz zachwycony. Najwięcej stresu przeżywa w momentach przechodzenia przez ulicę, bo jak pisze, to istna walka o życie.

Zostały 3 dni do naszego wyjazdu. Większość z nas jest już spakowana. Waga plecaków waha się od 20 do 25kg. Osobiście byłem przerażony momentem ważenia mojego plecaka. Licznik na wadze pokazał, że mam dokładnie 24,5kg. Od razu dotarło do mnie, że brakuje mi kilku drobiazgów więc pewnie dobije do 26kg. Domka za to ma plecak o ciężarze 20kg (gdzie ok.4kg zajmuje namiot). Nie mam pojęcia jak ona to zrobiła, ale jak widać można. Tak czy siak z listy rzeczy niezbędnych nic się nie da wywalić i taki ciężar będzie trzeba dźwigać. Do tego dojdzie prowiant, woda, gaz i zrobi się dobre 30kg. 

Nie wiem czy reszta uwieczniała swoje pakowanie, ale ja mogę pokazać jak to mniej więcej wyglądało u mnie. 


 


Zostały 3 dni do wyjazdu. 01.08 ruszamy do Lwowa, a stamtąd następnego dnia wylatujemy do Teheranu.

sobota, 20 lipca 2013

Pierwsze wieści od Ola

Dzisiaj w nocy Olo wylądował w Teheranie. Przekazujemy wam jego pierwszy e-mail. Oto jego treść:

"Czołem ekipa. Ja juz jestem w Teheranie (ale jutro chyba od razu uciekam dalej, w góry, a po tygodniu na południe). Wieczorem się odezwę coś więcej, bo teraz tylko na moment wchodzę, dać znać. A dwie noce  w ogóle nie spałem i padam na pysk.
Także dobranoc.

Olo
Ps. Z Teheranu widać Damavand :) Malutkie to się wydaje."

czwartek, 18 lipca 2013

Olo jedzie!

Z samego ranka okazało się, że konsul w Ambasadzie Iranu wyraził indywidualną zgodę na wydanie wizy dla Ola! W związku z tym chłopak musiał szybko organizować wyjazd do Lwowa, bo jutro leci do Teheranu. Do ambasady daleko, bo mieści się ona w Warszawie, więc kurierem dokumenty poszły do Krakowa do Domki. Popołudniu znajdowały się już w jej rękach. Olo na całe szczęście był spakowany od tygodnia więc nie tracił już czasu na pakowanie plecaka. Kupił bilet do Lwowa i o 20:00 wyruszył w drogę z Wrocławia. W Krakowie na przystanku ma odebrać dokumenty od Domki i jechać dalej do samego Lwowa. O 16:30 następnego dnia wylatuje do Iranu. Teraz czekamy na relację już z miejsca docelowego. Olo będzie tam zwiedzał i aklimatyzował się z kulturą muzułmańską. Ma także załatwić gaz do palników i dowiedzieć się jak najszybciej przedostać się pod Damavand oraz do granicy z Armenią.

Doczekaliśmy się też zwiastunu naszej wyprawy. Można go obejrzeć na YouTube do czego zachęcamy. Firma Render305 wykonała świetną robotę, za co im bardzo dziękujemy.


środa, 17 lipca 2013

Pierwsze poważne problemy


Niestety nie wszystko idzie po naszej myśli, tak jakbyśmy chcieli. Mimo przygotowań, mimo treningów i tak pojawiły się problemy nie do przeskoczenia. Co się stało? Na 90% Olo nie jedzie z nami do Iranu. Ambasada Irańska w Polsce zagubiła potwierdzenie zezwolenia na otrzymanie wizy, przesłane z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Iranie. Olo miał wylatywać 19 lipca z Lwowa do Teheranu i tam na nas czekać. W ten sposób stracił bilet i prawdopodobnie jedyną możliwość na wylot do Iranu. Jeszcze walczymy, ale są nikłe szanse sukcesu. Jedynce co pozostaje to próbować otrzymać wizę na lotnisku w Teheranie (jest to mało możliwe) lub po prostu odpuszczenie Iranu. Od Ola teraz zależy co zrobi... najbliższe kilkanaście godzin pokaże na czym stoi. Z drugiej strony, jest też dobra strona tego wypadku. Olo nie zdążyłby wyrobić wizy rosyjskiej (przez opóźnienia z wizą irańską), a teraz będzie miał na to czas.

Reszta ekipy odebrała dzisiaj wizy rosyjskie i jutro przesyła dokumenty do Ambasady Iranu w Warszawie. Modlimy się, żeby nie było takich problemów jak z Olem. Chcemy wyrobić wizę w trybie przyspieszonym. Oby się udało.

Zostały 2 tygodnie do wyjazdu. Nie mamy jeszcze wiz więc żyjemy w niepewności. Kupiliśmy już bilety do Lwowa, ale nie mamy tam załatwionego noclegu. Wszystko będzie dogrywane na dniach. Na całe szczęście kończymy kompletować sprzęt. Otrzymaliśmy m.in. śpiwory od firmy Cumulus. Są świetne. Wielkie i puchowe mumie. Ciężko je upchać do małego worka. 


Domka zabrała się za rozkładanie namiotu, które dostaliśmy ze sklepu Trekker Sport. Samotne rozkładanie nie było łatwe, ale jak będzie więcej osób to na pewno pójdzie sprawniej. Efekty pracy Domki można zobaczyć na fotkach poniżej. Przedstawimy nasz nowy dom.



Jajo natomiast otrzymał od firmy Freeway sprzęt do kręcenia filmów. Wypożyczono nam kamery Go Pro 3, dzięki którym nasz film po wyprawie będzie wyglądał bardzo profesjonalnie. Otrzymaliśmy także trochę gadżetów do kamer.



Jeszcze nie było o Remiku. Dzięki niemu do naszej wyprawy dołączyła się firma Med Service. Ku jej uprzejmości, otrzymaliśmy wyposażone apteczki na każdego uczestnika wyprawy. Miejmy nadzieję, że się nie przydadzą, ale dobrze mieć je przy sobie. Bardzo za nie dziękujemy. 




To tyle z prezentów, które otrzymaliśmy od sponsorów. Resztę rzeczy kupujemy na własną rękę i coraz bardziej żyjemy wyprawą. Już tak blisko, a tyle rzeczy do zrobienia. Trzymajcie kciuki!